Vanlife – podróż vanem po wybrzeżu Portugalii

Od zawsze marzyłam o posiadaniu swojego wakacyjnego vana, który zabrałby mnie we wszystkie wymarzone zakątki Europy i nie tylko. Oczami wyobraźni widziałam te powolne poranki spędzone na przydługich śniadaniach tuż obok plaży z twarzą zwróconą w kierunku wschodzącego, jeszcze delikatnego słońca, a w uszach szumiałby dźwięk rozbijających się fal. Pragnęłam tych długich, ciepłych wieczorów wypełnionych winem i śmiechem przy vanie pośrodku zupełnej dziczy gdzie jedynym źródłem światła byłby księżyc i lampki rozświetlające auto.

Taki van póki co (jeszcze!) przede mną, ale wyjazd do Portugalii okazał się idealną okazją do zweryfikowania czy to jest w ogóle dla mnie, czy może jednak wolę pozostać przy innych formach podróży. A wszystko zaczęło się od zobaczenia zdjęcia ogórka (nie kiszonego, tylko słynnego starego Volkswagena T2) na jednym z portugalskich wybrzeży. Należę do tego wąskiego grona osób dla których takie coś wystarczy, żeby zapłonąć zapałem i ekscytacją niczym pochodnia. Bardzo szybko odnalazłam wypożyczalnie takich vanów w Portugalii i jeszcze nic nie miałam zarezerwowanego, a już wszyscy moi najbliżsi wiedzieli, że takim autem będę przemierzać całe wybrzeże. Los pokarał niestety moją przedwczesną radość, bo te stare klasyki okazały się niedostępne, a co gorsze żaden nowszy VW nie był możliwy do wynajęcia w tym okresie. Ponieważ mam jeszcze platynową kartę członkowską w klubie największych upartych kóz, byłam w stałym kontakcie z chłopakami z wypożyczalni i obiecali dać mi znać kiedy zwolni się jakikolwiek termin mi pasujący. I udało się!

Continue Reading

Porto – najpiękniejsze zachody słońca w całej Portugalii

Czasem niektóre plany podróżnicze zaczynają się od totalnej rewolucji. Tak też było i w przypadku tego wyjazdu. Mentalnie nastawiona byłam na zupełnie inny kierunek. Miały być białe domki na Santorini, podziwianie zachodów słońca w Oia i trochę miejskiego życia na Mykonos, a tutaj okazało się, że zarezerwowanie noclegu na kilka tygodni przed wyjazdem w szczycie sezonu w rozsądnej cenie i sensownym miejscu graniczy z cudem.. Kto by się tego spodziewał prawda ;)?

Jak to się potocznie mówi nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Swoje oczy na mapie skierowałam na kraj, który zawsze miałam z tyłu głowy, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu na tak duży wyjazd. I szczerze mówiąc, była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć, a o nieudanym wyjeździe do Grecji zapomniałam znacznie szybciej niż początkowo zakładałam.

Continue Reading

Polskie Tatry zimą czyli historia małego człowieka i wielkich gór

Pamiętam bardzo dobrze rozpierającą radość jaka mi towarzyszyła kiedy siedzieliśmy już w aucie wypakowani po brzegi (czy tylko ja zabieram ze sobą tyle samo rzeczy jadąc na cztery dni w góry co na dwa tygodnie w Chorwacji?). Zaś kilka dni przed wyjazdem odliczałam do tego upragnionego wyjazdu niczym małe dziecko przed wycieczką szkolną. Żyjemy w takich czasach, gdzie zwykłe spacery po okolicy odzyskały dawno utraconą świetność, a weekendowy wyjazd poza miasto nabrał rangi wielkiej podróży. Przyzwyczajona do częstych wyjazdów kilkudniowych już dawno przestałam liczyć ile minęło od ostatniego takiego wypadu. Wszyscy znajdujemy się teraz w tym samym miejscu i każdy podobnie czuje potrzebę oderwania się chociaż na chwilę od coraz bardziej przygnębiającej rzeczywistości. Ponieważ mój przydługi już wstęp zaczyna niebezpiecznie skręcać w stronę narzekania na rzeczy, na które nie mamy wpływu, a obiecałam sobie (i czuję, że nie ja jedyna w tym kraju), że nie będę tego robić, dlatego dzisiaj zabiorę Was w mój ulubiony punkt w Polsce – Tatry.

Continue Reading

Na zimowy wieczór

Chociaż jeszcze tego nie dostrzegamy, ale dni powoli zaczynają się wydłużać kosztem krótszej nocy. Co prawda do ciepłych i słonecznych wieczorów spędzanych w ogrodzie czy na balkonie jeszcze daleka droga, ale możemy umilić sobie czekanie i postarać się spędzić zimowe schyłki dnia tak, żebyśmy zamiast wyczekiwać wiosny, być raczej zaskoczeni, że to już!

Często żartuje się, że burze, huragany i wszelkiego rodzaju apokalipsy pogodowe to idealne warunki do czytania. Musi być w tym jakieś ziarenko prawdy, bo lektura jest najprzyjemniejsza kiedy za oknem ziąb, Ciebie grzeje koc, w tle kilka zapachowych świec, na stoliku gorąca herbata i zwierzęce mordki próbujące zgarnąć kilka centymetrów na kanapie obok nas. Dzisiaj chciałabym uchylić trochę rąbka tajemnic i opowiedzieć Wam o 4 książkach, z którymi spędzałam ostatnie wieczory. Każdą z nich z całego serca mogę polecić i każda poruszyła inną strunę mojej duszy.

Continue Reading

Magia świąt w czasach epidemii

Większość z nas jest już w środku świątecznej gorączki, gdzieś pomiędzy poszukiwaniem idealnej choinki, a lepieniem uwielbianych przez całą rodzinę pierogów z kapustą i grzybami. Część z nas prezenty kupiła już zanim w radiu zabrzmiała pierwsza świąteczna piosenka, a część zostawiła sobie to na ostatnią chwilę i jak co roku dokłada sobie to do postanowień noworocznych, że za rok nie popełni tego samego błędu. Wszyscy staramy się pamiętać o obdarowaniu każdego z kim spędzimy ten wyjątkowy czas. Niestety w wielu domach krąg rodziny podczas kolacji wigilijnej będzie znacznie węższy. Ten rok spowodował niejedną rewolucje w naszym życiu codziennym i nauczył nas, że rzeczy, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi i braliśmy za pewne wcale takie nie są. Swego rodzaju schemat grudnia do tej pory w wielu polskich domach wyglądał podobnie. Przewracanie oczami na widok pierwszych choinek w centrum handlowym, szybka zmiana stacji radiowej kiedy tylko rozpoczynał się słynny utwór „Last Christmas”, a dalej to już tylko polowanie na karpia w sklepach, prezenty na ostatnią chwilę i można rzucić popularnym powiedzeniem „święta, święta i po świętach”. Jednak wiele z nas wskutek wyczerpania psychicznego potrzebowało tej kojącej atmosfery świąt znacznie wcześniej. Dlatego nikogo nie dziwi fakt, że niemała część społeczeństwa dekorowała mieszkanie w światełka albo ubierała choinkę jeszcze przed 1 grudnia.

Continue Reading

Odkrywaj lokalnie – Arkadia oraz Pałac w Nieborowie

{„key”:”c8″}

Byłoby ogromnym kłamstwem gdybym powiedziała, że publikując poprzedni wpis o wyjeździe do Szwecji nie czułam swego rodzaju dysonansu. Z jednej strony chciałam Wam pokazać Sztokholm w pięknej jesiennej oprawie, opowiedzieć o najpiękniejszych miejscach i gdzie warto wybrać się na pyszną fikę. Z drugiej strony rzeczywistość, w której aktualnie żyjemy, dalece odbiega od tej, do której tak byliśmy przyzwyczajeni, że braliśmy ją za pewnik. Niemniej jednak mam nadzieję, że podróż do Szwecji, w którą chciałam Was zabrać, w ścianach Waszych domów była miłą chwilą oderwania od codziennych bolączek.

Biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźliśmy, moglibyśmy skupić się na lamentowaniu, że kina zamknięte, że nie można zjeść w mojej ulubionej restauracji, a na domiar złego właśnie w skrzynce odbiorczej wpadł mail z odwołaniem lotu na upragniony wyjazd. Jednak po chwili zdamy sobie sprawę, że nakręcanie się w spirale negatywnych uczuć przepełnia nas tylko gniewem i rozgoryczeniem, a stan rzeczy pozostał taki sam. Możemy zatem zacząć od zamówienia jedzenia na wynos z restauracji w ramach wspierania branży gastronomicznej, a kiedy ulubione dania wprowadzą nas w błogi stan zastanowić się nad odkrywaniem tego co mamy pod ręką. Jeżeli właśnie Twoje oczy zawędrowały wysoko w kierunku czoła przypomnij sobie proszę, że jeszcze wiosną nie mogliśmy nawet pójść do parku czy lasu, a spacer z psem wydawał się wtedy luksusem. Możliwość jednodniowej wycieczki, to nie jest to samo co urlop na drugim końcu świata, ale zmiana miejsca i duża dawka świeżego powietrza (w końcu w parkach i kilku innych miejscach maseczek ochronnych nosić nie trzeba) na pewno wpłynie kojąco na skołatane nerwy.

Continue Reading

Szwedzka złota jesień

Od zawsze uważałam, że w moich żyłach płynie nordycka krew, a serce zamiast w klatce piersiowej leży daleko na północy. Już od dawna nie liczę podróży odbytych do Norwegii czy Szwecji, a każda kolejna utwierdza mnie w przekonaniu, że tam jest moje miejsce na ziemi. Lecąc tam zawsze mam poczucie, że wracam do domu.

Początkowo podróż do Sztokholmu zaplanowałam na okres letni, ale ze względów wyższych wyjazd został przesunięty. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mimo początkowych zapowiedzi ulewnych dni, Sztokholm przywitał mnie słoneczną pogodą. Uważam się za prawdziwą szczęściarę, że piękna pogoda utrzymywała się przez cały wyjazd, a miasto pozwoliło mi się ponownie w nim zakochać, tym razem w jesiennej odsłonie.

Continue Reading

Półwysep Helski – pierwsze wakacje w stylu slow

Od ostatniego wyjazdu z mamą nad morze mam wrażenie, że zmienił się cały świat. Podróż to już nie jest kwestia wielogodzinnej wyprawy bez nawigacji w telefonie w oparciu o atlas drogowy i z toną przekleństw przy pierwszym złym zakręcie w nieznanym miejscu. Ba! Jedyny telefon, jaki wtedy posiadaliśmy nie miał możliwości zabrania go do torebki, a zdjęcia w ilości 36 sztuk mogliśmy obejrzeć dopiero po powrocie z wyjazdu. Ja sama nie jestem już małą dziewczynką biegającą po plaży z dmuchanym kołem rybki, a dorosłą kobietą, co prawda ciągle marzącą jak młodsza wersja mnie.

Continue Reading