Chociaż jeszcze tego nie dostrzegamy, ale dni powoli zaczynają się wydłużać kosztem krótszej nocy. Co prawda do ciepłych i słonecznych wieczorów spędzanych w ogrodzie czy na balkonie jeszcze daleka droga, ale możemy umilić sobie czekanie i postarać się spędzić zimowe schyłki dnia tak, żebyśmy zamiast wyczekiwać wiosny, być raczej zaskoczeni, że to już!
Często żartuje się, że burze, huragany i wszelkiego rodzaju apokalipsy pogodowe to idealne warunki do czytania. Musi być w tym jakieś ziarenko prawdy, bo lektura jest najprzyjemniejsza kiedy za oknem ziąb, Ciebie grzeje koc, w tle kilka zapachowych świec, na stoliku gorąca herbata i zwierzęce mordki próbujące zgarnąć kilka centymetrów na kanapie obok nas. Dzisiaj chciałabym uchylić trochę rąbka tajemnic i opowiedzieć Wam o 4 książkach, z którymi spędzałam ostatnie wieczory. Każdą z nich z całego serca mogę polecić i każda poruszyła inną strunę mojej duszy.
Yoko Ogawa Ukochane równanie profesora
Nie będę ukrywać, że zwróciłam uwagę na tę książkę (a właściwie sam tytuł przykuł mój wzrok) z racji bycia absolwentką politechniki, gdzie powtarzano mi, że matematyka to królowa nauk. Choć może to dla niektórych wydawać się niemożliwe, ale ja sama uważam, że matematyka jest również piękna (wszystkich niedowiarków odsyłam do artykułów o fraktalach, a tym najbardziej nieprzekonanym polecam przed lekturą przełączyć się na zakładkę „Grafika” w Google). Mogę sobie tylko wyobrazić jak dużo osób przewróciło teraz oczami, mówiąc w duchu, że nie po to zarzekało się, że po maturze nie chce mieć z matematyką nic wspólnego, żeby teraz z własnej nieprzymuszonej woli kupować książkę z nią związaną. Chciałabym Was jednak uspokoić i obiecać, że matematyka jest naprawdę nienachalnym i przyjemnym tłem dla historii profesora. Poza tym jestem pewna, że niejedna osoba pomyśli sobie, że chciałaby w czasie swojej edukacji trafić na takiego nauczyciela, który z prawdziwym zamiłowaniem i pasją będzie opowiadał o swoim przedmiocie. Książka koncentruje się wokół rozwijającej się przyjaźni profesora, a jego gosposi domowej oraz jej syna. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że w wyniku choroby Profesor ma bardzo krótką pamięć, a sama przyjaźń będzie musiała być odbudowywana co osiemdziesiąt minut.
Elena Ferrante Genialna Przyjaciółka
Wzmianka o tej książce pojawiła się już przy okazji wpisu o wakacjach na półwyspie helskim (tych, którzy chcieliby się przenieść nad słoneczny wrześniowy Bałtyk odsyłam TUTAJ), ale nie oznacza to, że męczę książkę już piąty miesiąc! Wręcz przeciwnie. Druga jej część towarzyszyła mi zaledwie parę wieczorów, bo została dosłownie pochłonięta, a trzecia jest właśnie odbierana (mam taką nadzieję) przez kuriera i zaraz znajdzie się w moich rękach.
Książka jest retrospekcją narratorki, która dowiaduje się w wieku sześćdziesięciu lat, że jej przyjaciółka z dzieciństwa zaginęła bez śladu. Zaczyna więc ona opowiadać niesamowitą historię ich przyjaźni, a my przenosimy się w lata pięćdziesiąte na przedmieścia Neapolu. Poznajemy z perspektywy biedniejszej części społeczeństwa codzienne problemy, różnice między warstwami społecznymi i poplątaną relacje między mieszkańcami osiedla. Jednak więź między dwoma dziewczynkami, różniącymi się pod każdym względem, gra pierwsze skrzypce w opowieści. Przyjaźń między nimi wydaje się być nieco toksyczna i wypełniona wieloma niedopowiedzeniami i nieżyczliwościami, które niszczą z pozoru kruchą znajomość. Jednak dziewczyny wkraczają ramie w ramię w dorosłe życie i w głębi serca każdej z nich płonie uczucie do drugiej.
Isabel Allende Długi płatek morza
Opowieści z motywem wojennym (szczególnie II wojny światowej) i dotykające tematyki obozów koncentracyjnych zawsze wywoływały u mnie duże emocje i bardzo często po nie sięgałam. Zainteresowanie ewidentnie odziedziczyłam po mamie, która podsyła mi takie tytuły z dopiskiem, żebym gdzieś upolowała, a uwierzcie, że czasami to było prawdziwe wyzwanie. O dziwo zainteresowanie taką tematyką rozbudziła we mnie jedna z lektur szkolnych w okresie gimnazjum (którą przeczytałam jeszcze wiele razy po opuszczeniu murów szkoły) – Kamienie na szaniec. Jeżeli przebrnęliście przez system edukacji bez czytania tej książki to polecam nadrobić zaległości, a w następnej kolejności wrócić do Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
Jednak wracając do Długiego płatku morza historia opowiada losy dwojga ludzi, których poznajemy w Hiszpanii w trakcie wojny domowej. Rozłam w Hiszpanii jest uznawany za preludium II wojny światowej. Konflikt między republikanami, a nazistami był przerażająco krwawy, a Ci drudzy wspierani byli przez III Rzeszę i faszystowskie Włochy Mussoliniego. Przegrana dawała republikanom tylko dla wyjścia śmierć albo ucieczkę do Francji. Główni bohaterowie Roser i Victor wybierają pieszą wędrówkę do Francji przez góry, co nie jest łatwym zadaniem biorąc pod uwagę błogosławiony stan kobiety oraz zamknięcie granic przez Francję. W tym samym czasie chilijski poeta Pablo Neruda (którego piękne wiersze znajdujemy przed każdym rozdziałem) namawia prezydenta do wysłania statku dla hiszpańskich emigrantów, aby Chile stało się ich nową ojczyzną.
William B. Irvine Wyzwanie stoika jak dzięki filozofii odnaleźć w sobie siłę spokój i odporność psychiczną
O stoicyzmie na pewno każdy z nas słyszał w murach liceum. Książka ta uświadomiła mnie jak pobieżnie został potraktowany temat w czasie edukacji, a sama filozofia zaszufladkowana w bardzo umniejszający sposób. Lektura zawiera w sobie wiele cennych lekcji oraz porad jak radzić sobie z negatywnymi emocjami czy sytuacjami dnia codziennego. Autor często na podstawie własnego przykładu opowiada w jaki sposób podchodzić do prostych problemów jak utknięcie w korku (niech pierwszy rzuci kamieniem kto nie cisnął w aucie pare siarczystych słów) jak również z trudnościami najwyżej wagi jak utrata bliskiej osoby. Pamiętajcie jednak, że sama książka nie rozwiąże naszych problemów, a jedynie może pomóc to co z niej wyciągniemy i zaaplikujemy do swojego życia. Nie wszystko też przyjdzie od razu, dlatego nie bądźmy dla siebie zbyt surowi jeżeli pierwsze próby nie będą udane. Doceniajmy każdy postęp.
Jeżeli dotrwaliście, aż do samego końca to zasłużyliście na słodką nagrodę! Co prawda chętnie bym Was sama poczęstowała swoim wypiekiem, ale mogę obiecać, że przepis jest wart spróbowania. Bo czymże byłby zimowy wieczór bez ciepłego jeszcze, domowego ciasta. Przepis ten jest połączeniem dwóch innych (TEGO i TEGO).
Ciasto:
400g mąki pszennej
5 łyżek cukru pudru
250g masła (polecam w temperaturze pokojowej)
2 łyżki zimnej wody
Jabłka:
5 słodkich jabłek
5 łyżek cukru trzcinowego
Pół łyżeczki cynamonu
1 łyżka cukru wanilinowego
Masa migdałowa:
125g masła w temperaturze pokowej
100g cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego
1 jajko
125g mielonych migdałów (mogą być całe)
Wszystkie składniki na ciasto, za wyjątkiem wody, łączymy w misce i wyrabiamy rękoma. Pod koniec dodajemy wodę i ugniatamy do momentu uzyskania jednego zbitego kawałka, który następnie odkładamy do lodówki na około pół godziny. Jabłka obieramy, usuwamy środek, a następnie kroimy w kostkę. Na dno garnka wsypujemy cukier i przykrywamy jabłkami. Ostrożnie podgrzewamy, aż cukier zacznie się karmelizować. Mieszamy i dodajemy cukier wanilinowy oraz cynamon. Zdejmujemy owoce z ognia, a następnie mielimy migdały (jeżeli nie kupiliśmy już zmielonych). Masło ucieramy z cukrami, dodajemy jajko i mieszamy. Łączymy ze zmielonymi migdałami. Część ciasta rozwałkowujemy na stole i przenosimy na posmarowaną masłem foremkę, resztę ciasta zostawiamy do ozdabiania. Na dno wykładamy masę migdałową, a na niej wykładamy karmelizowane jabłka. Z pozostałego ciasta wycinamy pasy, część kładziemy bezpośrednio na cieście, a z części pleciemy warkocze i ozdabiamy brzegi foremki. Możemy dodatkowo posmarować wierzch ciasta roztrzepanym jajkiem. Pieczemy w 175 stopniach przez 40-45 minut.
Jeden komentarz
Wooow jaki miły i apetyczny akcent na koniec 😀 Chyba najbardziej zainteresowała mnie wzmianka o pierwszej książce. Szkoda, że tak mało o niej opowiedziałaś. Serio istnieje tak choroba kasująca pamięć co kilkadziesiąt minut? Co do ostatniej książki – wow! Od razu rozpoznałem autora! Wydał wiele książek z serii „X i filozofia”, przeczytałem póki co Zmierzch i filozofia (moja inspiracja do matury ustnej z polskiego!) oraz Dr House i filozofia. Na półce czeka u mnie jeszcze Harry Pottera i filozofia oraz X-meni i filozofia. Te książki pokazują, że filozofia jest nadal żywa, istotna i można ją odnieść do dzisiejszego życia, a nie tylko rozmyślań Arystotelesa.